piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 9

Dziękuję, że czytacie i komentujecie...
Nie ukrywam, na pewno większą motywacją dla mnie byłaby większa ilość komentarzy, no ale cóż...
Dziękuję Wam za te. :))

- Tak ? - chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem
- Wojtek, nie chcę owijać w bawełnę. Co się z Tobą dzieje ?? Jakoś dziwnie się zachowujesz. - na twarzy chłopca pojawiła się mina przerażenia - Wojtek powiedz co się dzieję ? Wiesz, że komu jak komu ale mnie możesz zaufać.
- Ale to nie jest takie proste... - chłopak pochmurniał jeszcze bardziej - A może zbyt proste, a jednak trudne żeby powiedzieć tak po prostu.
- Po prostu powiedz. Lepsza gorsza prawda, niż kłamstwo - milczał patrząc na mnie.
- Ale i tak w to nie uwierzysz... - chłopak spuścił głowę na dół
- Nie uwierzę ? To ty jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Tych kilka miesięcy nie było ani trochę normalnych. Gadaj Wojtek. - powiedziałam stanowczym tonem. Chłopak podniósł głowę do góry, popatrzył w dal i próbował coś z siebie wydusić.
- No bo widzisz przez to kilka miesięcy trochę się zmieniło. - zwrócił głowę w moją stronę i patrzył mi prosto w oczy -  Przez to kilka miesięcy przez które leżałaś w śpiączce, zmieniło się całe moje życie. - uśmiechnął się i z powrotem spojrzał w dal - Wiesz z kim się przyjaźnisz ?
- Nie mam pojęcia. Mów ! -  byłam strasznie ciekawa jego odpowiedzi
- Ze zwycięzcą xFactor'a... - wykrztusił w końcu z siebie i zauważyłam wielką ulgę na jego twarzy.
- Co ? - moja mina była bezcenna. Oczy chyba wyszły mi z orbit. Spodziewałam się wszystkiego, ale tego ? Skąd ?
- No tak. - chłopak popatrzył na mnie, po czym znów spuścił głowę na dół - Po wypadku... - ciągnął dalej - Nie mogłem się z tym pogodzić. Myślałem, że tego nie przeżyjesz. Nigdy w życiu tak źle się nie czułem. Płakałem po nocach. Co noc śnił mi się jeden i ten sam sen. Sen w którym umierałaś. Widziałem samochód który wjeżdża w ciebie z taką prędkością... Wciąż mam ten obraz przed oczami. Nie miałaś żadnych szans na przeżycie. - jego oczy znów zaszły łzami - Twoją płaczącą babcię. Wszędzie wokół była krew.- smutniał coraz bardziej - I to jak na mnie popatrzyłaś. Twoje ostatnie spojrzenie i to ulatniające się z ciebie życie. - pociągnął na nosie i spojrzał na mnie - Nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale zawsze chciałem śpiewać. Bałem się. Ale tego dnia coś we mnie pękło. Ta cienka nitka strachu, która powstrzymywała mnie przed pokazaniem się światu, po prostu pękła. Dostałem wiadomość ze szpitala, że jednak przeżyjesz. Ta wiadomość... Zacząłem płakać ze szczęścia. Miałaś małe szanse. A jednak byłaś silna. Udało ci się. Dotarło do mnie, że płacz nic nie da. Podszedłem do szafy i wyjąłem starą gitarę mamy. Tylko tyle mi po niej pozostało. Przetarłem łzy i usiadłem za biurkiem. Myślałem o Tobie. O całym swoim życiu. Przelałem to wszystko na papier. Słowa wychodziły same z siebie. Muzyka. Nie jestem jakimś wirtuozem, ale wtedy każde pociągnięcie struny... Wszystko zgrywało się w jedną całość. Nie wiem jak, ale udało się. Napisałem swoją pierwszą piosenkę. - popatrzył mi prosto w oczy - Piosenkę o Tobie. - patrzył przez chwilę jak zaczarowany, nic nie mówiąc - Dowiedziałem się o castingu. Nie liczyłem na to, że przejdę dalej. Chciałem po prostu wykrzyczeć światu to co myślę. Powiedzieć im jak się teraz czuję. Strasznie się bałem. Wyszedłem na scenę i zacząłem grać. Zamknąłem oczy. Nie chciałem patrzeć na tych wszystkich ludzi. W końcu popatrzyłem przed siebie i zauważyłem jak jurorzy się przytulają. To samo na widowni. Spojrzałem na swoją gitarę. To co śpiewałem, to całe moje życie. Tyle emocji uderzało we mnie ze wszystkich stron. Nie mogłem się powstrzymać. Ostatnie słowa i zacząłem płakać. Widownia zaczęła klaskać. Połowa osób płakała. Jedna z jurorek podbiegła do mnie i przytuliła mocno. Tak wiem. Wstyd. Rozpłakać się przed wszystkimi, ale po prostu nie mogłem. - Wojtek znów zaczął płakać a z nim i ja - A później. Później wszystko jakoś się potoczyło. Nie wiem jak, ale doszedłem do finału. Spełniło się moje największe marzenie. Wreszcie mogłem pokazać co tak na prawdę czuję. Mogłem kupić ci kwiaty. Choć trochę się odwdzięczyć. - mówił przez łzy - Wiem, nie jestem dobrym kumplem, bo zostawiłem cię wtedy samą. Wtedy gdy mnie potrzebowałaś, nie było mnie. Gdybym tam wtedy z tobą stał, teraz byś chodziła.
- Chodź tutaj głuptasie. - przytuliłam go mocno do siebie - Nie płacz... - pocałowałam go w policzek.

Dziwne mój kolega jest gwiazdą. Minęło kilka miesięcy, a świat aż tak się zmienił. Nigdy nawet przez myśl by mi nie przeszło, że stało się coś takiego. Na prawdę spodziewałam się wielu rzeczy. Ucieszyłam się, że to nie jedna z nich. Jednak jedno pytanie wciąż nie dawało mi spokoju. O co chodziło mu kiedyś z tą opieką ? No wiem, czuł się winny wypadku i w ogóle, ale coś czuje, że to nie o to chodzi. Wiecie taka moja kobieca intuicja.
- Pola jest jeszcze jedna rzecz. - chłopak podniósł się z mojego ramienia
- No mów panie gwiazdorze. - uśmiechnęłam się do niego
- Przestań, nie jestem żadną gwiazdą. Jedna wygrana nie czyni mnie kimś lepszym. - popatrzył na mnie ocierając łzy - Jest taki jeden mały problem. - powiedział znowu smutniejąc -Nie chcę cię zostawiać, ale muszę wyjechać.
- Gdzie ?
- Do Londynu. - powiedział spokojnie - Podpisałem kontrakt. Moją piosenkę przetłumaczono na angielski i okazuje się, że za granicą też się spodobała. W Polsce nie otrzymałem żadnego kontraktu. To moja jedyna szansa. - spojrzał na mnie - I tutaj chciałem cię o coś spytać. - po krótkim zastanowieniu wydukał - Pola pojedziesz ze mną ? - opuścił w dół swoje niebieskie oczy - Wiem głupie, nie powinienem cię o to prosić. Ale chcę tam mieć kogoś ze sobą.
- Wiesz Wojtek, to bardzo miło z Twojej strony, ale... - przerwałam - ... ja nie mogę. - na twarzy chłopca pojawił się smutek - Przecież widzisz. Jeżdżę na wózku, nie mogę chodzić. Będę ci tam kulą u nogi.
- Pola, to nie ważne. W Londynie pójdziemy do jakiegoś dobrego specjalisty. Kilka miesięcy rehabilitacji i będziesz jak nowo narodzona. No proszę cię zgódź się. - zrobił te swoje kocie oczy
- Nie wiem Wojtek. To wszystko to dla mnie trochę za szybko. Nie mogę chodzić. Dopiero co dowiedziałam się, że mam sławnego kolegę. I teraz jeszcze ta propozycja. Na prawdę nie wiem... - zrobiłam smutną minę
- Proszę cię... - próbował dalej mnie przekonać - Zrobię wszystko, tylko proszę cię pojedź tam ze mną, choć na kilka dni. Proszę...
- Hmmm... - zamyśliłam się na chwilę - Nie mogę ci teraz tak po prostu odpowiedzieć. To bardzo ważna decyzja. Muszę to wszystko dopiero po woli przemyśleć.
- Myśl ile chcesz, tylko proszę... Zgódź się
Jego błagalną minę odwzajemniłam uśmiechem. Nie chciałam dłużej ciągnąc tego tematu. Popatrzyłam na niego i zaśmiałam się.
- To po to ci był ten kaptur. I to twoje zachowanie przy drzwiach - chłopak zaczerwienił się jak burak - No dobra chodźmy już stąd, bo jeszcze nas ktoś zauważy razem... - zaśmiałam się widząc gromadkę dzieci idącą przez park
- Hahaha... bardzo śmieszne... - powiedział Wojtek po czym poprawił kaptur i wstał.
Rozmawiając wróciliśmy do szpitala. Zawiózł mnie do pokoju, gdzie czekał na mnie podwieczorek. Na pożegnanie pocałował mnie w policzek i wyszedł.

Heh, dostałam całusa od gwiazdy. To życie jest strasznie pokręcone. Choć jemu wreszcie coś zaczyna się w nim układać. Bałam się, że to coś innego, ale na szczęście... Przez chwilę nie myślałam o sobie i o swoim porąbanym życiu. Mogłam oderwać się od swojej "niezwykłej" codzienności i zająć się przyziemnymi sprawami Wojtka. Czemu akurat ja stoję wszystkim na drodze ? Przynoszę tylko śmierć, nieszczęścia i smutek. Chyba właśnie po to zostałam stworzona. By zadawać ludziom ból. Cieszę się, że jemu coś się udało. Jest jednak jeden plus, dzięki mojemu wypadkowi, spełniły się jego marzenia. I te piękne bukiety... Wiem, myślę o takich pierdołach i użalam się nad sobą. Uff.. I po co on mnie chcę wziąć do tego Londynu ? Inwalidka, która na dodatek przynosi nieszczęścia. To na pewno nie za dobre oparcie dla wschodzącej gwiazdy. A do tego Londyn. Gdy słyszę to słowo, widzę Kaśkę. Widzę jej minę w samolocie. Słyszę naszą rozmowę. I te postacie. One są wszędzie. Gdzie jestem ja, tam są i one. Co ode mnie chcą ? Cholerna klątwa. One nigdy nie dadzą mi spokoju ! Ciekawe kogo teraz zabiją ? I te wszystkie wizje. Skąd to się u mnie bierze ? Przeznaczenie... Przecież nigdy w nie nie wierzyłam. Para kochanków. A w kim ja się niby mam zakochać ? Kto będzie chciał dziewczynę na wózku inwalidzkim ? To wszystko ich wina. To wina tych czarnych postaci. Poczułam wszechogarniającą mnie złość. W pokoju przygasło światło. Zniszczę je... Niech tylko zbliżą się do kogoś, kogo kocham. Przypomniałam sobie swoją rodzinę, Kaśkę, wyobraziłam to wszystko co przeżywali moi schorowani dziadkowie, brat, czy Wojtek. Namieszali w moim życiu i za to zapłacą. Chcieli wojny, będą ją mieli ! Poczułam przepływającą przez moje ciało energię. Złość którą czułam, dawała mi jej jeszcze więcej. Ścisnęłam dłoń i stało się coś dziwnego. Energia jakby kumulując się wewnątrz mnie, wyprysnęła jak impuls. W całym szpitalu zgasły światła, a wazony z kwiatami pękły w drobny mak. Odłamki szyb, które rozprysnęły się w całym szpitalu, zrobiły ogromny huk. W głowie słyszałam odbijające się echem jedno słowo :  ZEMSTA !

3 komentarze:

  1. Po prostu niesamowite! Nawet nie wiesz jak mi kamień spadł z serca jak się okazało, że Wojtek został zwycięzcą XFactora. Nie spodziewałam się tego! Jak przeczytałam, że wyjeżdża to coś we mnie pękno i takie: no nie... -.-' A potem jego propozycja i taki zaciesz. A na koniec się popłakałam. Ty wzmagasz moją bipolarność... Dobra dla Ciebie to zniosę, bo nie ważne jak bardzo nastroje będą mi się zmieniać, to na pewno nie przestanę tego czytać ;*
    Czekam na kolejny.
    Odnoszę wrażenie, że wena Cię nigdy nie opuszcza wiec sama nie wiem czy Ci jej życzyć :)
    Buziaki,
    Candice xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. No, wkońcu mam trochę czasu, żeby skomentować ^^ Wcześniej był weekend i sam rozumiesz :-P
    No to od początku. Zwycięzca X-Factor? Wow. Tego to się nie spodziewałam ^^ Nie, no fajnie ma :-P I tak w sumie, to wszystko wyjaśnia. Skąd miał tyle pieniędzy i wgl. No, a dalej. Mam nadzieję, że Pola zgodzi się na ten wyjazd. To byłoby świetne i mogłoby, jeszcze bardziej rozbudować ich relacje. Wojtek tak bardzo tego chce i coś mi się wydaje, że chodzi o coś więcej, niż tylko jej towarzystwo. Wydaje mi się, że chce mieć na nią oko, wkońcu sam mówił, że miał się nią opiekować. Najbardziej podoba mi się ostatnia część rozdziału. Mam nadzieję, że Pola zemścić się na tych, którzy odebrali jej wszystko. I że, zrobi to przy pomocy swojej dość imponującej mocy (Te pękające szyby i wgl ;D)
    Tak wgl, wydaje mi się że rozdział jest trochę dłuższy od poprzedniego, a to bardzo dobrze ^^
    To teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział i jakiś magiczny sposób w który Pola odzyska władze w nogach :-P
    Dużo Weny ;D

    Eda, xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział, najbardziej podoba mi się dialog. Podoba mi się konkretna i rzeczowa postawa Poli, jej stanowisko w sprawie. Bardzo łatwo było mi się z nią utożsamić, nawet jakby chciało się wejść w jej rolę i odegrać w realu. Niesamowicie autentyczne zachowania bohaterów. I chociaż Wojtek zachowywał się bardzo emocjonalnie w tej rozmowie, nic nie stracił ze swojej autentyczności. Jak Ty to robisz? :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń